sobota, 21 marca 2015

[HQ fanfiction] Kei Tsukishima x Tadashi Yamaguchi "Wiosenne amory"♥

Druga część perypetii pary Tsukiyama. Miała być ciut wcześniej ale nadmiar nauki i zadań zepchnął ją na późniejszy termin. Opowiadanie dalej przedstawia wydarzenia z perspektywy Yamaguchiego. Mam nadzieję, że nie naginam za bardzo faktów i charakterów postaci. ^^
_______________________________________________________________________________
Ostatnimi czasy rozkwitły nie tylko pąki tulipanów, ale i dziwne uczucie w mym sercu. Takie niepozorne "lubienie" urosło do rozmiarów "małej miłości". Bynajmniej nie było to gorące uczucie z babskich romansideł, ani też nie tylko niewinne rumieńce. Moja "mała miłość" do Tsukiego trwa jako uśpiona roślina, którą pobudza jego zazdrość, dotyk, a nawet spojrzenie. Trudno jest mi określić, co nim kierowało gdy mnie pierwszy raz pocałował, drugi i kolejny. Trudno jest mi też określić, dlaczego udajemy, że nic się nie stało. Przyszła kolejna pora roku, świat wstał i ruszył do przodu, a my? A my idziemy do szkoły jak każdego przeciętnego dnia. Ciekawe co by się stało gdybym to ja go pocałował? Wkurzyłby się, zignorował, a może odwzajemnił...
-Yamaguchi? Słuchasz ty mnie choć trochę?- odwróciłem wzrok ku jego beznamiętnej twarzy. Chyba wspominał coś o szkole lub też o treningu. Gdyby powiedział coś czasem o mnie, to bym usłyszał...
-Tak, tylko trochę się zamyśliłem.- odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Tsuki zerknął na mnie podejrzliwym spojrzeniem, po czym zaczął opowiadać od początku:
- Musimy zrobić projekt z historii pamiętasz? Codziennie po szkole mamy trening, dlatego zostaje nam weekend. Masz czas w sobotę, by do mnie wpaść? 
-Tak, oczywiście- ostatni raz byłem u Tsukiego chyba ...pół roku temu? Zawsze ma porządek, poukładane książki na półkach i pościelone łóżko. Jego pokój to idealne miejsce do nauki.
- W takim razie przyjdź o pierwszej.- po tych słowach, byliśmy już u bramy szkoły. Parę pierwszych lekcji przesiedziałem z głową w chmurach, na kolejnych odliczałem godziny do końca. Czas będąc przybitym do biurka strasznie się dłużył. Trening jest miłym przerywnikiem dnia, choć zdecydowanie najbardziej męczącym. Odkąd zacząłem trenować ze Shimadą moje umiejętności bardzo się poprawiły, nie tylko w zagrywce. Myślę, że mój poziom małymi kroczkami zaczyna dorównywać dobrym graczom. Może na następnym meczu choć trochę pobędę na boisku, na tym samym boisku co Tsuki. Po treningu razem z nim wracam do domu. Przechodząc obok sklepu gdzie pracuję Shimada, przypomniało mi się, że w sobotę mieliśmy się spotkać. Akurat skończył on prace, dlatego korzystając z okazji przywitałem się:
-Cześć!
- O, hej Yamaguchi, chyba umówiliśmy się na sobotę jak dobrze pamiętam.-odwrócił się do mnie z uśmiechem na twarzy. Zerkając ukradkiem na Tsukiego, przeszył mnie dreszcz widząc jego gniewne spojrzenie. 
- J-ja właśnie w tej sprawie, powiedz moglibyśmy się spotkać trochę później, gdzieś tak o szóstej wieczorem?- szybko sprostowałem zaistniałą sytuacje,by nasze spotkania nie kolidowały ze sobą, choć na jego twarzy nadal pisało się niezadowolenie. 
- Nie ma sprawy, czyżbyś miał randkę z dziewczyną? - to pytanie lekko mnie zawstydziło, choć bardzo chciałbym by była to randka.
- Nie, nie to tylko projekt z histo...
-Yamaguchi skończyłeś już? Nie mam czasu na twoje pogaduszki.- Tsuki musiał być bardzo wkurzony, szybko pożegnałem się z Shimadą i wróciłem do domu, by go bardziej nie denerwować. 
Nastała sobota, wyszedłem z domu dość wcześnie, dlatego w drodze zahaczyłem o piekarnie i park.
Wyobraźmy sobie słoneczko i wisienki.
Czuć było w nim woń kwiatów, a zewsząd biegały dzieci śmiejąc się i łapiąc motyle. Siedząc na drewnianej ławeczce, pokrywał mnie cień rzucany przez korony drzew. Ciekawe czy Tsuki lubi wiosnę. Hmm... pewnie nie, wszystko jest zbyt żywe i entuzjastyczne jak na niego, w dodatku ostatnio ma taki podły humor. Już czas się z nim zmierzyć, koniec wygrzewania się na słoneczku. Szybciutko wstałem, po czym powędrowałem przed wejście jego domu. Zanim zdążyłem zapukać, drzwi momentalnie się otworzyły. Oczywiście stał w nich nie kto inny, jak Tsuki. Kiedy zostałem zaprowadzony do jego pokoju, poczułem się lekko niekomfortowo. Jesteśmy sami w całym mieszkaniu, wszystko ma jego zapach. Bez ociągania zaczęliśmy pracę nad projektem. Trafił nam się temat rewolucji, a konkretnie "najsłynniejszych rewolucji świata".. W wielu przypadkach ludzie nie wytrzymali bierności władzy, wobec ich żądań. Zaburzyli dotychczasową strukturę i utworzyli nowy system, bardziej sprawiedliwy.... Myślę, że relacjom między mną, a Tsukim też przydałaby się jakaś rewolucja.
- Moim zdaniem przy rewolucji francuskiej powinniśmy zaznaczyć ilość ofiar i przelanej krwi.- jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Oczywiście podczas buntu straty są nieuniknione i właśnie tych strat boję się najbardziej.
- Racja, wtedy udoskonalono słynną gilotynę, by mogła działać na szeroką skalę, skracając przy tym o głowę około 50 tysięcy osób.- odpowiedziałem z nosem w notatkach. Po paru godzinach pracy byliśmy już gotowi. Na szczęście wyrobiliśmy się przed szóstą.
- Na mnie już czas, to pa- powiedziałem, po czym odwróciłem się na pięcie, by wyjść, lecz nim postawiłem pierwszy krok, coś gwałtownie pociągnęło mnie w tył. Znalazłem się na kolanach Tsukiego, opleciony jego długimi ramionami, czuję jak wtula się w moje plecy. 
-Tsu-ki?- jestem lekko zdezorientowany. Obecnie, nie mam pojęcia o czym on myśli.
- Nie idź! Zostań ze mną jeszcze trochę.- jego głos był lekko przytłumiony. Poczułem jak długie, chude palce czule dotykają mojej klatki piersiowej.
- A- ale ja miałem iść trenować z Shima...- Tsuki chwycił moją twarz zwracając ją ku swojej. Delikatnie zmrużyłem powieki, po czym pozwoliłem mu na pocałunek. Rozpaczliwy, błagalny, namiętny...Bezwładnie opadłem na łóżko popchnięty przez jego dłonie, które pieszczotliwie penetrują moje ciało. Jego usta przesuwają się coraz niżej, a w tle słyszę swój ciężki oddech. Czas na chwile się zatrzymał, a ja stwardniałem od dotyku Tsukiego.  Uwiedziony wyrazem jego twarzy oddałem się rozkoszy. Niepewnie położyłem swe dłonie na jego łopatkach, po czym zacząłem błądzić wzdłuż kręgosłupa. On natomiast rozchylił mi usta swymi palcami. Zapach, dotyk, a nawet smak Tsukiego sprawiają, że zatracam się w nim coraz bardziej i bardziej. 
- T-suki j-a chce go-o - wyjęczałem dławiąc się jego dłonią. Połknąłem ślinę, po czym jednym pchnięciem odwróciłem role. Miał lekko zdziwiona minę, jednak nie protestował, dlatego powoli ściągnąłem jego spodnie, następnie bokserki. Oblizałem wargi, po czym zacząłem ssać czubek jego męskości. Ukradkiem zerknąłem na jego twarz, a widząc jak się rumieni i zakrywa ją ręką, nabrałem pewności siebie. Lubieżnie wkładałem go w usta i pocierałem dłońmi. W pewnym momencie wydawało mi się, że Tsuki jęczy z rozkoszy, po czym gwałtownie odepchnął moją głowę kończąc na mnie. Jest zdyszany i bardzo seksowny. Sięgnął dłonią po chusteczki i wytarł mnie nimi, następnie chwycił tubkę z kremem do rąk. Będąc odepchniętym, znów wróciliśmy do pierwszego układu ról. Wtem poczułem jak jego palec wsunął się we mnie, a ja jęknąłem. 
- Boli?- usłyszałem jego ciepły głos.
-Yhm, t- trochę, ale nie jest najgorzej.- jego twarz widocznie się uspokoiła, po czym zaczął nim poruszać i dodał kolejne dwa palce. Próbowałem powstrzymywać swój głos, lecz Tsuki kategorycznie mi tego zabronił. 
-T- tsuki, j-a d-docho-dzę...- zamknąłem oczy i poczułem jak wkłada w usta me najczulsze miejsce. Nie wytrzymam już ani chwili dłużej. Doszedłem, a on połknął wszystko. Zawstydzony schowałem swą twarz w dłoniach, Tsuki natomiast ułożył się obok mnie i zasnął wtulony. 
Następnego dnia obudziłem się sam. Powstałem i rozejrzałem się wokoło pokoju. Ubierając się, zauważyłem w lustrze swoje odbicie. Mam pełno malinek na ciele nawet na szyi, a niektóre z nich są na tyle wysoko, że koszulka ich nie zakrywa. Szybko zebrałem swoje rzeczy, po czym wybiegłem z pokoju. W kuchni leżało śniadanie i karteczka z napisem "Jestem na mieście, nie czekaj na mnie". Boję się, że sytuacja się powtórzy, że znów powrócimy do stania w miejscu, mimo przekroczonych granic. Nie wiem co mu powiedzieć i jakby zareagował widząc mnie wciąż w swoim domu, dlatego czym prędzej go opuściłem.
W słoneczny poniedziałkowy ranek przywitałem się z Tsukim i ruszyliśmy w kierunku szkoły. On o niczym nie wspomina, co bardzo mnie denerwuje. Znów udaje, że nic się nie stało. Dość! Obróciłem się na pięcie i pociągnąłem go za koszule ku sobie. Przełknąłem ślinę, po czym wbiłem się w jego usta, to był długi namiętny pocałunek. Kiedy skończyłem ujrzałem jego zaskoczony wyraz twarzy. Chyba oszalałem, bo zanim zdążył odpowiedzieć ja mu uciekłem. Tak po prostu sobie biegnę z wyszczerzoną twarzą i jestem pewien, że Tsuki od teraz przestanie mnie ignorować. 

6 komentarzy:

  1. Ło my gy....
    I DON'T CARE! I LOVE IT! XD
    Tak krótka wypowiedź, a wyraża więcej niż rafaello ^^
    Kocham pairing, kocham opowiadanie, kocham twój punkt widzenia

    Czekam na więcej niczym dziecko na gwiazdkę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omniomniomniomniom :3
      Nie spodziewałam się aż tak pozytywnego komentarza :D
      dziękuję ;-;

      Usuń
    2. Jak widzisz życie to same niespodzianki, a czasem droga do sukcesów xD
      Heh...ps.Bardzo ładny motyw na blogu *-* Taki uroczy... <3

      Usuń
    3. Życie, życie jest nobelą XD
      Dzięki :3
      starałam się, by był przejrzysty :>

      Usuń
    4. A kto cię zaciągał do roboty nad szablonem? :D A ja ^^

      Blog Arrow Olicity

      Usuń
    5. A kto Cię uświadomił, że czas na zmiany i dobry wygląd graficzny to połowa sukcesu? .o.
      (no raczej nie ja ale warto pomarzyć ;-; )

      Usuń